2.8. Więź kawaleryjska |
Kawalerzyści uważają, że jest tylko jedna więź, która jeszcze nigdy nie zawiodła - więź kawaleryjska. W wojsku zawsze dbano o wygląd zewnętrzny, o przestrzeganie konwenansów towarzyskich, ale w kawalerii do przesady, aż do absurdu. Kawalerzyści wyróżniali się stylem umundurowania, sposobem bycia, noszenie czapek (z fantazją), szarmanckim stosunkiem do kobiet i starszych oficerów. Tworzyli oni swego rodzaju elitę. Stwierdzali to niejednokrotnie wyżsi dowódcy przy okazji różnych inspekcji. Podkreślił to gen. Juliusz Rómmel w raporcie z przeprowadzonej w 1928 r. inspekcji w różnych rodzajach broni: "(...) wiele do życzenia przedstawia wewnętrzna spoistość korpusu oficerskiego poszczególnych pułków. Pod tym względem korzystnie odbijają się korpusy pułków kawalerii, gdzie faktycznie nastąpiło zżycie i zgranie wszystkich pod każdym względem". |
Dbałość kawalerzystów o wygląd zewnętrzny konwenanse były przedmiotem różnych dowcipów. Złośliwi mieli ich za "fasoniarzy, bawidamków, zadzierających nosy, strzelających stale obcasami i stale komuś meldujących się". Jeszcze dziś leciwi kawalerzyści odznaczają się smukłą sylwetką i szarmanckim stosunkiem do kobiet. |
Niektórzy socjologowie, jak pisze Stanisław Radomyski w wyżej opisanej książce, kojarzą tą specyficzną więź z końskim instynktem. Nie trudno było wyprowadzić z szeregu konia, odłączyć się od koni z plutonu, kiedy trzeba było jechać np. na patrol, ale kiedy zadanie było wykonane, konie wiedzione instynktem wracały do plutonu. Ten sam instynkt "nakazywał" ponowne połączenie się w zwarte szeregi rozpuszczonym w walce koniom. |
Więź kawaleryjska jest również rezultatem swoistego wychowania kawalerzystów. Takie możliwości integracyjne stwarzało Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu, gdzie szkolili się wszyscy podchorążowie i oficerowie oraz duża część podoficerów. Z kolei w pułkach kładziono szczególny nacisk na zapoznanie się młodych oficerów z historią i tradycją pułków. |
Podczas obiadu kończącego uroczystość promocji podchorążych w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu w dniu 01 stycznia 1932 roku, obecny tam generał Wieniawa Długoszewski (poeta), najstarszy wówczas służbą dowódca kawalerii, wygłosił toast, którego treść głęboko zapadła w serca wszystkich uczestników. Powiedział między innymi: "Praojcowie nasi i ojcowie, których po prawdzie i bez przesadnej dumy moglibyśmy nazwać najlepszymi kawalerzystami świata, gdy chcieli pochwalić młodzieńca o junackim wyglądzie i w jak najlepszym przedstawić go świetle; mówili o nim (jak go widzisz, tak go pisz). Znaczyło to, że jest istotnie takim, na jakiego wygląda. Takich nam i dzisiaj trzeba żołnierzy i poborowych w naszym kawaleryjskim wojsku. Nie tylko (mens sana in corpore sano) wymagana jest przez nasze nie pisane, lecz tradycją uświęcone regulaminy, z rozmaitymi jeszcze frymuśnymi naddatkami, jak werwa, temperament, szczodrość serca i szczerość, wesołość i humor nigdy nie odstępny w najgorszych nawet tarapatach, ale jeszcze ponadto fason i szyk kawaleryjski. To właśnie dobrze skrojone bryczesy, to cholewy błyszczące jak czarne zwierciadła, to forma ostróg i ta czapa z okapem okutego daszka na prawe ucho z fantazją nasunięta. |
Fason kawaleryjski wymagał skrupulatności w służbie, najserdeczniejszego koleżeństwa, i to nie tylko w płaszczyźnie poziomej, lecz także i pionowej, nie tylko w stosunku do równych stopniem, ale do podwładnych tak samo, jak do dowódców i przełożonych. Zarówno nie dbanie o podkomendnych, nie otaczanie ich opieki i życzliwością, jak i nielojalność wobec dowódcy, to nie tylko wykroczenie służbowe, to zarazem ciężkie grzechy przeciw koleżeństwu, które jest jedną z głównych cnót kawaleryjskich. Być dowódcą, który umie żyć w koleżeństwie z podwładnymi zdobywając ich zaufanie bez dopuszczenia do zbytniej poufałości z jednej strony, a z drugiej być karnym i zdyscyplinowanym podkomendnym bez służalczości,a z koleżeńskim oddaniem oto styl prawego kawalerzysty, to nasza elegancja, to fason prawdziwy. |
Jakież jeszcze warunki są wymagane dla skompletowania obrazu tego naszego fasonu? Stosunek do koni? Do kobiet? Sprawy te są uregulowane odwiecznymi kanonami kawaleryjskimi. Cóż poza truizmami można w tej materii dorzucić. Gdybym moją wypowiedź układał w formie przykazań, powiedziałbym może: "nie pożądaj ani konia, ani żony czy też kochanki twego kolegi". Koni jest na świecie dużo, a kobiet jeszcze więcej. Z wszystkimi przy najlepszych chęciach i kwalifikacjach nie zdołasz się uporać. Do żon kolegów odnoś się, zatem z szacunkiem i koleżeńską życzliwością, bo przekroczenie tych granic grozi i tobie, i twoim kolegom, i oddziałowi twemu szeregiem komplikacji, z których i służba, i twój honor, i honor twoich kolegów nie wyjdą bez szwanku. |
W zasadach "savoir vivre'u", regulujących fason kawaleryjski, niemile jest widziane, a raczej słyszane, wygłaszanie patetycznych i wzniosłych frazesów na tematy wielkie i święte. Kawalerzysta powinien patos wielkich uczuć nosić głęboko w sercu. Człowiek, który kocha głęboko, nie mówi o swej miłości, lecz żyje nią i dla niej umiera. Żołnierz, który wygląda na dobrego żołnierza i jest naprawdę dobrym żołnierzem, a przy tym umie myśleć w galopie, oto jak powinien wyglądać, jakim powinien być kawalerzysta z prawdziwym kawaleryjskim fasonem". |
Pomimo upływu ponad 58 lat, kiedy kawaleria konna stoczyła ostatnie boje, a losy wojny rozrzuciły ułanów po całym świecie kawalerzyści stanowią najbardziej zwartą grupę żołnierzy II Rzeczypospolitej. Na jednym ze spotkań Fundacji na Rzecz Tradycji Jazdy Polskiej w Grudziądzu padło pytanie do dowódcy "jak wychowaliście kawalerzystów, że oni są tacy?" |
|